Światowy kryzys żywnościowy jest możliwy?

Problem staje się coraz bardziej realny

Od końca lutego, kiedy Rosja zaczęła inwazję na Ukrainę, minęło już kilka tygodni i w pewnym stopniu świat zdążył się „przyzwyczaić” do tej nowej rzeczywistości w Europie. To proces naturalny – świadomość zagrożenia, ono samo i skutki, jakie wywołuje – te aktualne i dalekosiężne.

Doniesienia z frontu na Ukrainie są różne i w chaosie informacyjnym niekoniecznie musimy orientować się co do tego jak rzeczywiście wygląda sytuacja w tym kraju, szczególnie na jego wschodzie. Jedno jest pewne – sytuacja ta nie może nie wpływać negatywnie na różne obszary gospodarki, w tym tak wrażliwe jak sektor żywnościowy i związane z nim, takie np. jak produkcja nawozów rolniczych.

Zarówno Ukraina, nie bez powodu nazywana od wieków „spichlerzem Europy”, jak i Rosja – odpowiadają (w normalnych warunkach) za kilkadziesiąt procent produkcji takich zbóż jak pszenica i kukurydza. Również uprawa słonecznika jest w tych krajach bardzo duża.

Co oznacza przedłużająca się wojna? Realne braki tych produktów już w najbliższych miesiącach oraz radykalne podwyżki cen.

Czy grozi nam głód?

Rozpędzająca się inflacja, gospodarki w dużym stopniu w stanie chaosu po wprowadzanych przez wiele krajów obostrzeniach, lockdownach i innych strategiach związanych z covid-19 i wojna na Ukrainie – te czynniki skutecznie destabilizują gospodarki wielu krajów, a nawet bez większej przesady można powiedzieć, że ekonomię globalną.

Skutki wojny na Ukrainie są i będą różne, w zależności od tego jak dany kraj był uzależniony od dostaw tak podstawowych produktów, jakimi są np. pszenica czy kukurydza. Problemem jest nie tylko brak dostaw, między innymi w wyniku blokowania przez Rosję portów ukraińskich, ale również problemy ukraińskich rolników z wykonywaniem typowych dla czasu wiosny prac polowych, takich jak siew oraz sadzenie roślin.

Czy w związku z tym już za kilka miesięcy realnym problemem staną się poważne braki na rynku żywnościowym i radykalna podwyżka cen?

Wiele wskazuje na to, że ta pesymistyczna perspektywa może nam grozić. Najwięcej w tej kwestii zależy od tego jak nadal będzie się rozwijać sytuacja na Ukrainie.