Walka z pedofilią i… niebezpieczeństwo powszechnej inwigilacji?

Czy nowa inicjatywa KE to konieczność?

Internet ma różne oblicza, niestety jednym z nich jest to, które wiąże się z różnorodną działalnością przestępczą. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że światowa sieć jest swego rodzaju mekką dla cyberprzestępców, którzy wykazują się kreatywnością i bywają często o krok przed organami ścigania.

Przestępstwa w Internecie są różnego „kalibru” – jednymi z najbardziej groźnych i tragicznych w skutkach są te, które związane są z możliwością seksualnego wykorzystywania dzieci. Niestety, sieć stwarza nadal dogodne warunki do tego, żeby krzywdzić nieletnich.

Prowadzenie działań zmierzających do likwidacji tego procederu jest z oczywistych względów, społecznie akceptowalne, jednak – jak się okazuje – różne okoliczności związane z ewentualnymi planowanymi działaniami, mogą już być uznawane za kontrowersyjne.

Zaniepokojenie wzbudzają pewne propozycje, zasygnalizowane niedawno przez przedstawicieli Komisji Europejskiej.

„Skanowanie” sieci, mające na celu wychwytywanie niebezpiecznych treści oraz osób je rozpowszechniających jest konieczną praktyką, jednak według wielu osób, takie działanie może się okazać mieczem obosiecznym.

Jak daleko można się posunąć w kwestii przeglądania różnych treści przez organy państwowe, żeby nie naruszało to np. prawa do prywatności korespondencji?

Dostęp do prywatnej korespondencji?

Czy najnowsze propozycje KE, które mają na celu zwalczanie rozprzestrzeniania się w Internecie treści pedofilskich, mogą się okazać groźne dla podstawowych wolności w demokratycznym społeczeństwie?

Wielu ekspertów, ale również polityków i urzędników, reprezentujących inne podmioty Unii Europejskiej, w tym Europejską Radę Ochrony Danych, zgłasza istotne zastrzeżenia wobec przedstawionego przez Komisję Europejską projektu. Swój sprzeciw wyraził również Europejski Inspektor Ochrony Danych

Według przeciwników projektu w aktualnej formule – przyjęcie takiego prawa może grozić inwigilacją i to powszechną, dotyczącą wszystkich obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej.

Możliwe byłoby „wnikanie” w prywatną korespondencję. A to mogłoby oznaczać naruszenie jednych z podstawowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie, które nazywamy demokratycznym, w przeciwieństwie do państw, które z takim systemem, powszechnie w Europie szanowanym, nie mają wiele wspólnego.

Założenia projektu w istotny sposób mogą również naruszać prawo dotyczące ochrony danych osobowych.

Stosowane już teraz metody walki z pedofilią, na szczęście, okazują się również efektywne, jeśli służby różnych krajów potrafią ze sobą właściwie współpracować. Tak się stało z opisywaną przez portal Foliarz.pl sprawą brytyjskich pedofili, którzy mogli zagrozić ukraińskim dzieciom w Polsce, jednak zostali szybko zidentyfikowani i odesłani z kraju.